top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraAgnieszka Baczewska

Kamienie milowe rozwoju do 9 miesiąca życia


Kamienie milowe brzmią trochę jak punkty orientacyjne na trasie kota w siedmiomilowych butach.Otóż na pewno są to punkty orientacyjne i bez wątpienia nie mniej ważne, a raczej zdecydowanie ważniejsze.

Dynamiczne przemiany okresu niemowlęcego i dzieciństwa w obszarze fizycznym i psychoruchowym przebiegają według zaplanowanego, przewidywalnego schematu, w określonej kolejności, którą zaprojektowała Matka Natura. Sekwencja rozwoju idzie w kierunku cranio – caudalnym czyli od głowy w kierunku kończyn dolnych oraz dystalno-proksymalnym czyli od centrum ciała do kończyn (warto o tym pamiętać, gdy próbujemy nauczyć naszego wiotkiego, zgarbionego, zapadniętego w klatce piersiowej malucha pięknych szlaczków i literek, a on uparcie stawia rozjechane kulfony na pół strony, zwisając przy tym niedbale ze stolika!).

Pierwszeństwo rozwojowe mają też uogólnione reakcje odruchowe jako odpowiedzi na bodziec przed określonymi, coraz bardziej precyzyjnymi działami celowymi.

Całościowy rozwój wszystkich sfer: ogólny rozwój ruchowy, rozwój ruchów precyzyjnych, myślenie w szerokim ujęciu, mowa recepcyjna i ekspresyjna, a także rozwój emocjonalno-społeczny przebiega w swoim tempie i według sekwencji zwanych kamienie milowe. Kamienie milowe podlegają pewnym wpływom wrodzonym i środowiskowym, co skutkuje niewielkimi widełkami rozwojowymi dla każdego dziecka.

Podstawowym celem rozwoju ruchowego jest niezależne, samodzielne i precyzyjnedziałanie. Może ono zostać zakłócony przez odruchy pierwotne, pochodzące z pnia mózgu (czyli nie tego myślącego, zwanego korą mózgową, a pierwotnego, każącego nam uciekać przed tygrysem co sił w nogach) – niezbędne w życiu płodowym i wczesnym okresie życia, ale niewyhamowane niezwykle komplikują życie (np. odruch Moro, ATOS czy Babkina.Odruchy pierwotne to piękna obszerna kraina i na pewno do niej wrócę w kolejnych postach). W prawidłowym rozwoju ustępują one miejsca działaniom celowym tak, aby dziecko w kolejnych okresach życia mogło sięgnąć po klocek, usiąść, czworakować, stanąć, aż w końcu wziąć kredkę i narysować laurkę dla rodziców.

Odruchy to nie jedyna ciekawostka u naszych brzdąców. Można też zaobserwować pojawiające się w kolejności niezbędne do życia reakcje posturalne – antygrawitacyjne (ostatecznie nie chcemy całe życie leżeć plackiem na ziemi z nosem wbitym w jądro ciemności) czy obronne – (jak już z tego placka wstaniemy i w pędzie potkniemy się o korzonek, to jednak dobrze będzie wyciągnąć ręce do przodu, zamortyzować upadek i nie wylądować ponownie nosem w jądrze ciemności J ).

Każdy rodzic, od pierwszego dnia kontaktu z swoim ukochanym ufoludkiem, powinien powtarzać sobie jak mantrę – kamienie milowe są dobre, są konieczne, a wręcz niezbędne, ale przede wszystkim w pełnym pakiecie, bez pomijania którejkolwiek stacji, bez przeskakiwania po dwa stopnie i trzy piętra. Muszą nastąpić wszystkie w odpowiedniej sekwencji. A w przyszłości będziemy pękać z dumy nie dlatego, że nasz brzdąc ruszył na dwóch nogach w wieku 6 miesięcy, pomijając pełzanie i czworakowanie, tylko jest jakiś nerwowy, nieposkładany i marudny, ale dlatego, że właśnie zbudował niesamowitą wieżę z klocków Lego do samego sufitu, robi piękne szale na drutach, maluje o niebo lepiej niż Monet, kończy studia na Stanfordzie, tańczy jazz w formacji, a przede wszystkim jest niezwykle empatyczną, stabilną emocjonalnie, dobrą, lubianą i szanowaną ze względu na swój sposób bycia i/lub osiągnięcia osobą. Że żyje mu się dobrze i zgodnie z własnym planem na siebie, że bez problemu pokonuje przeciwności losu i idzie dalej z uśmiechem.

Obserwujmy nasze maluchy uważnie, puszczajmy mimo uszu mądrości ludowe typu: chłopcy tak mają, ty tak robiłeś do 5 roku życia, może mu przejdzie samo, wyrośnie z tego itp., itd. Rodzice są najważniejsi w kontakcie ze swoim dzieckiem, znają je na wskroś i na wylot. Jeśli coś ich niepokoi, to znaczy, że jest jakaś sprawa do niepokoju. A przy tym zachwytu nigdy dość J.

Zatem do brzegu, jak to mawiają niecierpliwi J

1 miesiąc życia: w pozycji na brzuszku odrywa brodę od podłoża, trzyma przy twarzy dłonie zaciśnięte w pięści (śmieszna sprawa - schowany w pięści kciuk na tym etapie nie jest niczym dziwnym – nasz mózg jeszcze go nie odkrył), dobrze ssie pierś lub smoczek butelki, podąża wzrokiem za twarzą, odróżnia głos matki (słyszał go od bardzo dawna), jest dosyć lękliwe – reaguje krzykiem na głośny dźwięk lub niepokojące sytuacje, wydaje śmieszne gardłowe dźwięki.

2 miesiąc życia: unosi głowę w pozycji na brzuchu, a w pozycji „siedzącej” głowa kiwa się we wszystkich kierunkach (nie kombinujmy w tym wieku z sadzaniem, to tylko info orientacyjne), rączki trzyma razem jak babinka w żarliwej modlitwie, utrzymuje grzechotkę w rączce, jeśli mu ją tam wsadzimy, śledzi wzrokiem duże przedmioty o kontrastowych barwach, mama znowu ma fory – ją też już rozpoznaje wzrokiem, odwzajemnia czarujący uśmiech, grucha, wydaje śmieszne dźwięki, uśmiecha się, gdy ma stosowne towarzystwo.

3 miesiąc życia: w pozycji na brzuszku podpiera się na przedramionach (to jest świetna pozycja i nawet jeśli nasz maluch wygląda, jakby kosztowało go to całą energię świata, stękało, kiwało się, pozwólmy mu na tę gimnastykę), czasem przewraca się na jedną stronę (uwaga na główkę!), bada swoje paluszki, wkłada rączki do buzi (pozwólmy mu również na to – to jest bardzo ważny kanał informacyjny!), podąża wzrokiem za przedmiotami po okręgu, przygląda się różnym przedmiotom i osobom poruszającym się w pokoju, chichocze, „dyskutuje”, gdy się do niego mówi i wyraża niezadowolenie, gdy coś mu nie podpasuje.

4-5 miesiąc życia: podczas noszenia na rękach sztywno trzyma główkę (po to między innymi to upiorne trenowanie mięśni na brzuszku), obserwuje wszystkich i wszystko, wyciąga rączki po zabawki, ogląda je, trzymając w rączkach. W widoczny sposób reaguje na różne dźwięki z otoczenia, szuka ich źródła obracając główkę, wsłuchuje się w słowa dorosłych i w odpowiedzi wokalizuje samogłoski i spółgłoski prymarne (m, b, p) łącząc je we wszystkich językach świata w ten sam sposób: ba, ma, …, denerwuje się, gdy dłuższą chwilę nie skupiamy na nim całej uwagi. I co ważne, pewne odruchy pierwotne powinny już zanikać (odruch chodu automatycznego – gdy trzymamy dziecko pod paszkami, a stópki dotykają podłoża, maluch zaczyna maszerować; odruch Moro – reakcja gwałtownego wyprostu kończyn, rozwarcia dłoni i wstrzymania oddechu, a następnie przywiedzenie kończyn uwieńczone krzykiem w reakcji na odchylenie głowy dziecka o 30 stopni, zmiany termiczne, gwałtowny dźwięk; odruch chwytny – dziecko zaciska rączkę na włożonym w dłoń przedmiocie czy naszym palcu czasem z naprawdę dużą siłą – tak, że można je podciągnąć do góry).

6-7 miesiąc życia: uważajmy na wysokościach! – nasz maluch przekręca się z brzucha na plecy i odwrotnie, samodzielnie siedzi, a czasem już chybotliwie stoi z podparciem, spogląda za przedmiotem, który spadł ze stołu (w końcu rozumie, że ten przedmiot nadal istnieje i gdzieś tam jest, nie zniknął), sięga po przedmioty wyczuwając odległość, potrafi manipulować zabawką w jednej i obu rączkach), zawzięcie „dyskutuje”, a nawet zaczepia towarzyszy. Odruch Babińskiego też już powinien wygasnąć (przy delikatnym drażnieniu zewnętrznej krawędzi stópki od pięty do małego paluszka, palce rozkładają się jak wachlarz, wpływa na chód dojrzały.

W tym miejscu chcę zwrócić uwagę na niezwykle ważny aspekt społeczny rozwoju: właśnie wodzenie wzrokiem za twarzą, a potem za osobą, reakcja na mamę (no dobra, tatę też ..), odwzajemnianie uśmiechu, „dyskutowanie” … te elementy MUSZĄ się pojawić i nie szukajmy usprawiedliwienia, że jest poważne po dziadku prawniku karniście, że nie śmieje się, bo głupie żarty go nie śmieszą zupełnie jak ciotkę Scholastykę, a byle co go nie interesuje, czy że po prostu uśmiecha się, gdy nikt nie widzi, bo nie lubi publicznie suszyć dziąseł. Brak reakcji społeczno-emocjonlnych na pewno jest powodem do niepokoju.

Pierwsze półrocze za nami! Ufff ile się dzieje.

Nie stójmy nad maluchem z miarką i ekierką, ale czujnie obserwujmy i wspierajmy naturalne etapy rozwoju. Dziecko potrzebuje mądrych bodźców (dużo ruchu, kontaktu z przyrodą, drugim człowiekiem, całym pięknym światem, ale nie z hipermarketami, piszczącymi i migającymi radiowozami na baterie czy wiecznie całującą sąsiadką po rączkach).

Jakie to ramy rozwoju wyznaczyła nam w dalszej kolejności natura? Wbrew obiegowym opiniom wcale nie jest dla nas zbyt liberalna .

8.-9. miesiąc życia to czas, kiedy nasz maluch powinien samodzielnie usiąść z pozycji leżącej w dosyć charakterystycznej sekwencji, samodzielnie choć chwiejnie stoi i próbuje pierwszych kroków z podparciem. Z ogromnym zaangażowaniem wyrzuca wszystko co się da i nie da z łóżeczka, kanapy i podąża za tym wzrokiem – szuka przedmiotów, które zniknęły z zasięgu wzroku. Wyciąga się i wygina, aby pochwycić przedmiot. Można odwrócić jego uwagę lub przerwać płacz zabawką, dźwiękiem, ruchem. Rozumie emocje w wypowiedziach domowników. Próbuje naśladować, wokalizuje sylaby (za kilka lat będziemy mogli przeglądać się w dzieciach jak w lustrze). Zachowuje się intencjonalnie.

Tutaj pojawiają się też bardzo ważne aspekty społeczne:

a) Dziecko utrzymuje z dorosłym pole wspólnej uwagi. Gdy patrzymy na misia i wskażemy go dziecku, powinno one również pokierować wzrok na wskazany przedmiot i tym sposobem mamy pole wspólnej uwagi w postaci misia J I nie szukajmy tu wymówek i usprawiedliwień. Relacja z dorosłym – kontakt wzrokowy i skupianie wzroku na twarzy, potem na „wspólnym” przedmiocie jest jednym ze wskaźników prawidłowego rozwoju. Brak tej umiejętności będzie skutkował problemami w komunikacji językowej, umiejętnościach poznawczych oraz społecznych. To jest naprawdę głośny dzwonek alarmowy!

b) Wykonuje gest wskazywania palcem. I dokładnie tak ma być. Na pewno nie może nas zadowolić, gdy dziecko wykorzystuje naszą dłoń do wskazywania lub sięgania po przedmiot. Taka sytuacja ma nas zaniepokoić! Niech to będzie migająco na czerwono kogut alarmowy.


3 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page